07 czerwca 2023

Małgorzata Nowakowska: Szkoła to dla większości uczniów pańszczyzna. Musimy to zmienić

Rozmowa z Małgorzatą Nowakowską, fizyczką, nauczycielką szkolną, założycielką bloga „Fake news busters” i pracownikiem Centrum Nauki Kopernik. Małgorzata Nowakowska jest również jednym z Ambasadorów IDS, współpracujących z Holistic Think Tank.

Author: Maria Mazurek,

Interviews

W czym jest problem?

W tym, że rzeczywistość szkolna zwyczajnie odjechała.

To znaczy?

Szkoła powinna uczyć umiejętności, które są ważne i potrzebne do życia we współczesnym świecie. Powiedzmy sobie szczerze: rozkład sił na równi pochyłej, podobnie jak tysiące innych rzeczy z podstawy programowej, zwyczajnie do nich nie należą.

Co należy?

Chociażby to, czym zajmuję się, prowadząc bloga „Fake news busters”: umiejętność krytycznego analizowania informacji i ich źródeł. Szkoła nie uczy – lub uczy w dalece niewystarczający sposób – ani na czym polega bezpieczeństwo w sieci, jakie są techniki manipulacji informacją, jak sprawdzać źródła, czym te źródła w ogóle są, ani świadomości, jak działają na nas różne informacje. Widzimy clickbaitowy tytuł – dajmy na to „Koniecznie zobacz! Pięć sposób, jak być pięknym i młodym” i często bezrefleksyjnie klikamy. W samym kliknięciu nie ma jeszcze nic złego, ale potrzebna jest świadomość, dlaczego w to klikam, jak działają na nas określone słowa, jakie chwyty są stosowane, na co zwrócić uwagę, żeby nie poświęcać czasu na treści, które są dla nas bezwartościowe. Niestety, wielu z nas nie potrafi również rozpoznać fake newsów czy języka propagandy, stając się łatwą ofiarą szybko zachodzących przemian.

Szkoła tego nie uczy, tylko odzwierciedla stan rzeczy sprzed kilkudziesięciu lat. W latach siedemdziesiątych czy osiemdziesiątych już sama wiedza była wartością. Teraz, w dobie powszechnego dostępu do internetu, jesteśmy już na kompletnie innych poziomie. Informacja jest dostępna od ręki – a jeśli nie jest prawdziwa, może być przeszkodą czy wręcz niebezpieczeństwem. Żeby odnaleźć się we współczesnym świecie, musimy raczej umieć połączyć te informacje, na wzór łączenia kropek. Ważniejsze od wiedzy jest to, co z nią zrobimy. Od zapamiętywania – umiejętność krytycznego i analitycznego myślenia. I to jest właśnie moja…

Misja?

Misja to duże słowo. Chyba właściwsze to odpowiedzialność.

Na czym ona polega?

Staram się pokazać uczniom, jak te kropki łączyć, jak zarządzać wiedzą i eliminować informacje, które nią nie są – a którymi jesteśmy przecież zaśmiecani. Oczywiście, jak każdy nauczyciel muszę realizować podstawę programową, powiedzmy sobie wprost: przestarzałą. Jednak jeśli na lekcji dyskusja zejdzie na temat związany z prawdziwym życiem, współczesnością, umiejętnością krytycznego myślenia i analizowania źródeł wiedzy – nie urywam jej.

Małgorzata Nowakowska

Pani powiedziała, że podstawa jest przestarzała. Jak to się ma do przedmiotu, który pani uczy – czyli fizyki?

Jeśli już mówimy o podstawie programowej, to ona się kończy na wczesnym Einsteinie. „Najmłodsze” zagadnienia to fizyka jądrowa – a przypomnę, że pierwsze elektrownie atomowe powstały w latach pięćdziesiątych XX wieku. Jakiś mały wycinek dotyczy odkryć fizyki z lat siedemdziesiątych. Potem wielka pustka.

Tak, jakby w fizyce od kilku dekad nic się nie wydarzyło.

A potem ludzie tak myślą, a ja im się wcale nie dziwię. Tymczasem wydarzyło się bardzo dużo. Młodzież nie dowiaduje się nawet, jak działa ekran dotykowy, nie zadaje sobie pytań o korzyści i szkody płynące z zanieczyszczenia otaczającej nas przestrzeni kosmicznej. Nie twierdzę, że bez tej wiedzy nie da się żyć – ale widzę niekonsekwencję w tym, że wymagamy od uczniów obliczeń wynikających z zasad dynamiki Newtona, a nie opowiadamy o tym, czym jest GPS czy lasery.

Lubiła pani szkołę jako uczennica?

Bardzo lubiłam szkołę podstawową. To była zwykła, systemowa podstawówka, ale miałam ogromne szczęście do nauczycieli. Spotkałam pedagogów, którzy nie gasili uczniów, tylko rozwijali ich, wydobywając z nich to, co najlepsze. Nie lubiłam za to liceum. Bardzo.

Dlaczego?

Chciałam się rozwijać, a nie miałam ku temu możliwości.

System nie sprzyja rozwojowi uzdolnionych dzieci?  

Nie wiem, czemu on w ogóle sprzyja. Może nauce cwaniakowania. Zna pani kogoś, kto nie chodził do szkoły, a potrafi ściągać?

Nie, ale pamiętam, że umiejętność ściągania i oszukiwania była wręcz powodem do dumy.

Dzieci przez 12 lat siedzą po kilka godzin dziennie w ławkach. Nic dziwnego, że zastanawiają się, jak „oszukać system”. Z czego jest rozliczany uczeń? Z tego, na jaką ocenę napisze klasówkę. A już to, jak on to zrobi – ma drugorzędne znaczenie. A przecież szkoła, w trosce o przyszłość kolejnych pokoleń, powinna uczyć czegoś zupełnie przeciwnego: odpowiedzialności, uczciwości, współpracy.

Dlaczego została pani nauczycielką?

Nie będę ukrywać: przez przypadek. Nie uczę i nigdy nie uczyłam na cały etat. Myślę, że nie byłabym w stanie. Praca na część etatu jednak dużo mi daje.

Co na przykład?

Rozwijając innych, rozwijam siebie. Nauczyłam się tłumaczyć skomplikowane zagadnienia w prosty sposób. Poza tym młodzi ludzie, oczywiście nie wszyscy, chcą zmieniać świat. Wydaje mi się, że między innymi dzięki przebywaniu z nimi, ja też z tego nie wyrosłam.

Pracuje pani też dla Centrum Nauki Kopernik. To pomaga pani zachować balans?

Tak, ale te działania są elementami tej samej drogi, którą sobie wyznaczyłam. W Koperniku pracuję przy projekcie związanym z wystawą „Przyszłość jest dziś”, która porusza zagadnienia takie jak algorytmy, Sztuczna Inteligencja, zmiany klimatu, wkrótce pojawi się też część związana z nowoczesną medycyną. Zatem wystawa pokazuje pewne zjawiska, które już teraz się dzieją (a ich skala będzie coraz większa) i ma skłonić nas do zastanowienia się, w jakim kierunku zmierzamy, a w jakim – chcemy zmierzać. To z kolei ma uczyć nas wzięcia odpowiedzialności. Nie musimy być tylko biernymi obserwatorami zmieniającego się świata. Możemy wziąć przyszłość w swoje ręce. To mocno pasuje to mojego spojrzenia na świat i tego, czego chcę.

A czego pani chce?

Chcę lepszego świata. A kluczem do lepszego świata jest wzięcie za niego odpowiedzialności. Jestem nauczycielką i przede wszystkim jestem matką. Chcę wychować dzieci na uczciwych i solidnych ludzi, którzy podejmują świadome decyzje. I chcę, by żyły w świecie, który się zaraz nie rozpadnie.

Szkoła nie przygotowuje do odpowiedzialnego, świadomego życia?

Szkoła to teraz dla większości uczniów pańszczyzna. Oni chcą ją po prostu przetrwać. Proszę sobie wyobrazić, że idzie pani do nowego miejsca pracy, gdzie jest pani ciągle oceniana, kontrolowana, upokarzana, w której zwyczajnie nie widzi pani sensu – i nie ma pani możliwości zmiany tej pracy przez kolejne osiem lat. To proste ćwiczenie wyobraźni pokazuje, z czym mierzą się uczniowie w poprzednim, wciąż obowiązującym, systemie.

Użyła pani przeciwstawnych wyrażeń.

Celowo. Mówię „poprzedni system”, choć przecież on wciąż obowiązuje, żeby podkreślić jego przestarzałość, ale też silne przekonanie – nie tylko moje – że najwyższy czas, by go zmienić. Jeśli chcemy szkół, które uczą, jak dobrze i mądrze żyć, to szkolnictwo wymaga nie tyle przebudowy, ile budowy na nowo. Od fundamentów. A ja marzę, by w tej budowie uczestniczyć.